sobota, 10 marca 2012

Domowy makaron pełnoziarnisty okraszony bluzgami:)

Że też mi do głowy wpadają czasem takie dziwne pomysły! Zachciało mi się makaronu domowego. I to jeszcze z mąki pełnoziarnistej i w dodatku z otrębami! Pełna zapału chwyciłam się robienia zupełnie nieświadoma co mnie czeka. A czekało wiele niespodzianek. Po pierwsze: mąka wychlała tyle wody, ile nie wypija przeciętny człowiek nawet na silnym kacu. Cóż, taki urok otrębów w sumie, mogłam to przewidzieć. Po drugie: zagniatanie tego ciasta zajęło mi z dobre pół godziny albo i więcej. Po trzecie okazuje się że makaronu z prawie kilograma mąki wychodzi dużo. Bardzo dużo. Nie mam gdzie w sumie szklanki postawić bo wszędzie na stołach się suszy ten cholerny makaron. Kiedy już w końcu wyrobiłam niesforne ciasto, rozwałkowałam pierwszą porcję i pocięłam, okazało się że reszta ciasta straciła jakoś dziwnie elastyczność i się rwało. Och, ale poleciało mięsa dzisiaj w mej kuchni( i nie mam tu na myśli żadnego drobiu, wieprza ani wołowiny nawet). Jednak i tak, o ironio, uważam że warto sobie taki makaronik zrobić. Tanio wychodzi, dużo go jest, no i jest zdrowy:)


Domowy makaron pełnoziarnisty


* 750 gram mąki pełnoziarnistej( u mnie "3 zboża" z Lubelli)
* 50 gram drobnych otrębów( u mnie żytnie)
* letnia woda
* łyżeczka soli
* dwie łyżeczki oliwy z oliwek
* jajka( niekoniecznie, im więcej jajek, tym ciasto będzie twardsze)



Mąkę i otręby mieszamy w dużej misie z solą. Dodajemy oliwę, ewentualnie jajka i zaczynamy wlewać wodę. Wyrabiamy stopniowo ciasto. Trzeba to robić energicznie i dość długo. Ciasto jest idealne jeśli jest zwarte, nie klei się do rąk, ale wciąż zachowuje swoją elastyczność. Odstawiamy je na 15 minut. W zależności od tego czy posiadamy maszynkę do makaronu czy też nie, odrywamy po kawałku ciasta i wałkujemy na cienki placek. Każdy placek lekko oprószamy mąką i czekamy aż lekko przeschnie( trwa to zależnie od wilgotności powietrza około 20 minut). Następnie podsuszone ciasto kroimy w dowolne kształty( u mnie tagiatelle) i rozkładamy na ściereczce lub lnianym prześcieradle do całkowitego wysuszenia( może to potrwać nawet 12 godzin). Gotowy makaron przechowujemy w szczelnym pojemniku lub torbie i gotujemy do ulubionego stopnia twardości w razie potrzeby. 


Się ciasto suszy:)


Smacznego!

3 komentarze:

  1. Hehe, czasami też moja kuchnia jest bardziej pikantna za sprawą zdenerwowania :) No cóż, takie dni muszą być, ale efekt wyszedł wspaniały - piękny makaronik, domowy i jakże zdrowy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się uśmiałam z rana :) A makaron do wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio jadłam orkiszowy taki ze sklepu, a za domowy makaron podziwiam! http://mowia-weki.blogspot.com/2012/03/krolowa-zup-pomidorowa-z-makaronem.html

    OdpowiedzUsuń