Legendarne kulinarne morderstwo krąży wśród populacji nie od dziś. Wiadomo kto jest sprawcą. Udowodniono mu nawet winę. Askorbinaza zabija witaminę C. Temu nie da się zaprzeczyć. Co można natomiast wysunąć na obronę tego enzymu? Ano to, że nawet produkty bogate w witaminę C są często bogate w askorbinazę. Zakwaszenie produktu gdzie łączymy te wrogie składniki może uratować naszą bezcenną witaminę. I argument najważniejszy. Czy warto popadać w paranoję zważywszy na fakt, że w racjonalnej diecie przeciętnego człowieka pomidor połączony z nieszczęsnym ogórkiem nie będzie jedynym źródłem witaminy C? Mamy do wyboru przebogate owoce dzikiej róży, rokitnika czy berberysa- ale także bardziej popularne rośliny jadalne jak papryka, porzeczki, kapusta, czy natka pietruszki. Dopiero po tym wszystkim można wspomnieć o cytrusach. I o tym, że ziemniak też zawiera witaminę C, ale gotowanie, długie moczenie w garze z zimną wodą lub złe przechowywanie niszczy ją bezpowrotnie. Chlip.
No dobra to się wypowiedziałam:D. Bruschetta to danie gdzie najważniejsza jest zasada: im mniej składników i roboty tym więcej przyjemności z jedzenia. Można tu pokombinować z czym się lubi, coś odjąć lub dodać. Ważne jest by składniki były świeże, a najlepiej sezonowe. Pomidory co prawda są jeszcze lekko anemiczne, ale już powoli zaczynają smakować a nie tylko wyglądać. Zioła były u mnie świeże z własnej balkonowej hodowli.
Bruschetta z pomidorem i ogórkiem ze świeżymi ziołami
* jedna bagietka lub inne ulubione pieczywo( u mnie ciabatta)
* dwa pomidory
* średniej wielkości ogórek
* zioła( u mnie bazylia, tymianek i oregano)
* ząbek czosnku
* oliwa z oliwek
Bułkę kroimy na plastry. Lekko spryskujemy oliwą z oliwek( ja użyłam oliwy w sprayu "Monini") i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 150 stopni. Rumienimy do ulubionego stanu. Ogórka obieramy i kroimy w kosteczkę. To samo robimy z pomidorem. Jeśli mają dużo wody to można je odsączyć na sitku. Wyciągamy gorące pieczywo, nacieramy każdą kromkę. Na wierzch dodajemy pomidora z ogórkiem. Całość posypujemy ziołami, pieprzem i solą morską. Podajemy.
Chodzi za mną już od ładnych kilku dni...:)
OdpowiedzUsuń