Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śniadania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śniadania. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 18 lutego 2014

Z piwem i do piwa: puszyste pancakes z brown ale

Choć zaczynanie dnia od piwa może być dla niektórych nieco dziwne, to jednak postanowiłam w niedzielę uraczyć się takim śniadaniem. Kiedyś już prezentowałam tu przepis na pancakes. Te są pyszne, puszyste, o aromacie cytrusów. Osobiście użyłam piwa uwarzonego w stylu american brown ale przez browar Birbant- piwo nadało plackom piękny, lekko brązowy kolor i charakterystyczną nutę chmielowej goryczki. Mi to bardzo pasowało, reszta domowników nie domyśliła się nawet co jest tajnym składnikiem ciasta. Może to i lepiej, piwo na śniadanie to jednak spora hm...awangarda. Zamiast american brown ale, można też użyć dobrego piwa pszenicznego. Polecam podać pancakes z miodem, syropem klonowym lub dobrą, lekko kwaskowatą domową konfiturą. Porcja na około 10 całkiem sporych sztuk.




Pancakes z piwem

  • 300 gram mąki
  • dwa jajka, oddzielnie białka i żółtka
  • 200 ml piwa
  • trzy łyżki rozpuszczonego masła
  • trzy łyżki cukru
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1/4 szklanki maślanki lub jogurtu naturalnego
W misie miksera umieścić białka i dokładnie ubić na sztywną pianę. W dużej zmiksować żółtka z piwem, maślanką i cukrem. Przesiać mąkę z proszkiem i sodą. Dodać do żółtek z piwem i wmieszać jeszcze skórkę z cytryny i masło. Masa nie powinna mieć grudek. Delikatnie wmieszać pianę z białek. Rozgrzać patelnię na średnim ogniu. Wykładać delikatnie porcje ciasta. Dobra konsystencja to taka, gdy ciasto nie rozlewa się w naleśnik- musi być podobne do ciasta na gofry. Smażyć aż na powierzchni ukażą się bąbelki, wtedy obracać. Podawać na zimno lub ciepło. Smacznego!



piątek, 21 czerwca 2013

Pudding mannowy i sos truskawkowy- idealne połączenie

Pamiętam, że jako dziecko zawsze lubiłam zupy mleczne. Gdy moi rówieśnicy kręcili nosem i krzywili się ja zajadałam się owsianką, płatkami kukurydzianymi, mlekiem z ryżem lub makaronem, albo nawet z pokruszoną bułką. Hitem były u mnie szwołki, czyli pospolita zacierka, która w moim regionie przybrała taką ciekawą nazwę;). Dziś już trochę rzadko jem tego typu śniadania- po prostu wolę konkretniejsze rzeczy, no może poza owsianką. Co ciekawe, kaszki manny jakoś nigdy szczególnie nie lubiłam. Może dlatego, że często pojawiały się w niej grudki, które tak jak kożuch na mleku były czymś niepożądanym i odrzucającym. Postanowiłam jednak wrócić do smaków dzieciństwa w nieco bardziej smakowo zaawansowanej wersji. Pudding odpowiednio mieszany i z rozbitą w mleku kaszką ma idealnie gładką konsystencję i świetnie komponuje się z owocami sezonowymi. U mnie pojawiły się one pod postacią sosu truskawkowego. Składniki na dwie porcje.



Pudding mannowy z sosem truskawkowym



  • półtora szklanki mleka
  • dwie czubate łyżki kaszy manny
  • trzy łyżki cukru trzcinowego
  • pół laski wanilii
  • około 20 dag truskawek
  • łyżeczka masła
Szklankę mleka wlać do garnuszka i podgrzać razem z łyżką cukru i przeciętą na pół laską wanilii. W pozostałej ilości mleka rozmieszać dokładnie kaszkę. Wlać ją do mleka i gotować na małym ogniu ciągle mieszając. Dodać łyżeczkę masła. Gdy kaszka będzie już bardzo gęsta zestawić z ognia, wyjąć wanilię, a kaszkę wlać do wypłukanych zimną woda miseczek. Wystudzić i wstawić do lodówki. Przygotować sos. Na patelni lekko skarmelizować brązowy cukier. Dodać odszypułkowane truskawki i gotować aż owoce zaczną się rozpadać, ale nie staną się papką. Pudding wyjąć z lodówki. Na talerze wylać 3/4 sosu truskawkowego. Kaszkę delikatnie podważyć nożem i ułożyć na talerzu. Polać resztą sosu i podawać. Smacznego!



poniedziałek, 3 grudnia 2012

Korzenna owsianka pieczona w jabłku

Wiecie co? Spadł śnieg! Nie wiem jak długo poleży, pewnie niedługo. Śnieg spełnia dla mnie w grudniu dwie podstawowe funkcje. Jest odpowiedzialny za tworzenie świątecznego nastroju jak z reklamy Coca-Coli, filmów o Świętym Mikołaju, kartek świątecznych itp. Druga, bardziej praktyczna funkcja takiego śniegu to przykrywanie tego, czego bym raczej nie chciała oglądać. Przegniłych liści, śmieci, psich kup i tym podobnych uroczych obrazków. Śnieg nie tylko to wszystko przykrywa, ale jeszcze daje uczucie przytulności, szczęścia kiedy możemy obudzić się w ciepłym domu i na mróz tylko patrzeć zza okna. Pod warunkiem że to weekend;) W takie poranki polecam Wam owsiankę pieczoną w jabłku. To niezwykłe naczynie jest bardzo częstym dodatkiem do klasycznej wersji tej potrawy. W takiej formie można podać śniadanie nawet niejadkowi lub tym co owsianki nie lubią(a są tacy, o zgrozo!) Aromatyczne przyprawy od razu przywodzą na myśl święta. Przepis na cztery porcje.





Owsianka pieczona w jabłku
  •  100 gram płatków owsianych błyskawicznych 
  •  cztery średnie jabłka
  • garść rodzynek lub innych bakalii
  •  dwie łyżki brązowego cukru
  • cztery gwiazdki anyżu
  • cztery goździki
  • łyżeczka cynamonu
  • 100 ml soku jabłkowego lub jogurtu naturalnego
  • cztery plasterki imbiru


Jabłka dokładnie myjemy, przekrawamy na górze i wydrążamy zawartość by pozostały ścianki grubości około 0,5 cm. Płatki owsiane mieszamy z bakaliami, cynamonem, cukrem i zalewamy sokiem jabłkowym lub jogurtem naturalnym. Mieszamy i odstawiamy na około 10 minut. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Do każdego jabłka na dno wsadzamy plasterek imbiru i nadziewamy płatkami owsianymi. Jeśli zostanie nam płyn to wlewamy ostrożnie po łyżce do naszych jabłek. Przykrywamy górą owocu do, której wtykamy zamiast ogonka po goździku i układamy po gwiazdce anyżu. Pieczemy przez około 15-20 minut(jabłko nie może się rozpadać). Smacznego!:)



piątek, 23 listopada 2012

Puszysty(bez proszku i sody) omlet śniadaniowy

Zastanawiające jest jak bardzo potrafią zmienić się smaki. Kiedyś potrafiłam jednorazowo wrąbać bez oporu tabliczkę czekolady, dziś już nie jestem w stanie powtarzać tego wyczynu. Jako nastolatka byłam w stanie też zjeść pół kilo gotowanego groszku z mrożonki, teraz nie przepadam nawet za tym z puszki. Dlaczego o tym piszę? Bo zasadniczo kiedyś omlet nie istniał dla mnie w innej formie jak na słodko. Dżem, owoce, cukier puder, cokolwiek, ale miało być słodko. Teraz z kolei nie pamiętam kiedy jadłam omlet inny niż wytrawny. Ulubiona wersja to ta z serem żółtym i warzywami. Tym razem postawiłam na pomidora, który nie smakował pomidorem. Oraz na bazylię, która smakowała bazylią. Wykonywać omlet bez proszku do pieczenia i sody oczyszczonej nauczyła mnie moja babcia. To moja ulubiona wersja tego jajecznego dania.



Puszysty omlet śniadaniowy
  • trzy jajka
  • szczypta soli
  • dwie łyżki mąki ziemniaczanej
  • kilka listków bazylii
  • cztery plastry pomidora
  • dwie łyżki tartego parmezanu
Oddzielamy żółtka od białek. Białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Żółtka mieszamy z mąką ziemniaczaną. Jeśli powstanie Nam kluska to trzeba dolać odrobinę wody. Wlewamy żółtka do białek i delikatnie mieszamy. Rozgrzewamy teflonową patelnię i układamy pomidora. Delikatnie obsmażamy z obu stron. Wrzucamy kilka listków bazylii i wylewamy masę jajeczną. Smażymy na małym ogniu, najlepiej pod przykryciem. Gdy już spód będzie rumiany, obracamy za pomocą łopatki. Smażymy jeszcze minutę, a wierzch posypujemy startym serem. Podajemy.


poniedziałek, 19 listopada 2012

Śniadanie łasucha- placki śniadaniowe Nigelli

Wiele razy już podkreślałam, że kanapki na śniadanie to zupełnie nie mój żywioł. Wolę zdecydowanie dania na ciepło od jajek, poprzez grzanki, owsianki, a na wszelkich plackach skończywszy. Te placuszki to propozycja śniadaniowa Nigelli, niezawodnej jeśli chodzi o dodawaniu życiu słodkiego smaku(i kalorii;). Zmodyfikowałam przepis i zrobiłam wersję waniliową, co się tylko i wyłącznie placuszkom przysłużyło. Na minus zaliczam to, że nie jest to taki leciutki jak piórko, delikatny i puszysty placek- to ciasto dość ciężkie, taki hmm.. konkret;). Placki można podawać z owocami, dżemami, nutellą, masłem orzechowym czy też polać słonym sosem karmelowym. Porcja na dwie osoby, przepis zaczerpnęłam stąd.




Śniadaniowe placki Nigelli
  • 225 gramów mąki pszennej
  • dwa jajka 
  • szczypta soli
  • 20 gram stopionego masła
  • 300 ml mleka
  • łyżeczka cukru( u mnie łyżka cukru waniliowego, bo nie dorobiłam się jeszcze esencji)
  • dwie łyżeczki proszku do pieczenia(o którym zapomniałam i może dlatego placki były takie ciężkie- ale wyszły)
  • kilka kropel esencji waniliowej
Wszystkie składniki dokładnie miksujemy i odstawiamy ciasto na około 15 minut. Rozgrzewamy teflonową patelnię i łyżką wylewamy porcje ciasta. Smażymy na złoty kolor z obu stron. Usmażone układamy na talerzu obok siebie, jeden na drugim mogą stwardnieć. Smacznego!


wtorek, 2 października 2012

Leniwe śniadanie. Jajka zapiekane z warzywami.

Czasem człowiek ma ochotę zjeśc coś innego niż kanapki czy płatki z mlekiem. Ja mam tą ochotę non-stop ponieważ prawie żadna kanapka mnie do siebie nie przekona, chyba że jest na ciepło w postaci tosta z serem na przykład. Mój żołądek kocha rano potrawy o temperaturze wyższej niż pokojowa;). Te jajka powstały z powodu przypomnienia sobie o małych i uroczych ceramicznych naczynkach, które już jakiś czas leżały nieużywane. Z takiej kokilki można zjeśc pełnowartościowe śniadanie, z węglowodanami złożonymi, białeczkiem i witaminami;). Porcja na dwie osoby.



Jajka zapiekane z warzywami
  • cztery jajka "M"
  • jeden dojrzały pomidor
  • cztery cienkie kromki chleba pełnoziarnistego
  • kilka różyczek brokuła
  • cztery łyżeczki zielonego pesto
  •  cztery paski sera żółtego
  • masło do wysmarowania kokilek(choc nie jest konieczne)
  • sól i pieprz(u mnie pieprz ziołowy) 
Wysmarowac masłem cztery kokilki. Na dno każdej połozyc odpowiednio wykrojoną kromkę chleba. Posmarowac pieczywo pesto- łyżeczka na kromkę. Położyc na każdej kromce plaster pomidora i wbic po jajku(u waga na za dużą ilośc białka! Można częściowo oddzielic żółtko od białka). Na górze położyc różyczki brokuła, plasterek sera żółtego i posypac solą i pieprzem. Zapiekac w temperaturze 180 stopni aż białko się zetnie do waszego ulubionego stanu. 




Smacznego!


poniedziałek, 24 września 2012

Scones- ciasteczko-bułeczka na leniwe śniadanie

Do tego przepisu zabierałam się już od jakiegoś czasu i ciągle coś było na nie. A to czasu brak, a to chęci, a to czegoś nie miałam. Zrobiłam jednak w końcu w przypływie niedzielnego natchnienia. Pierwsza rzecz jaka rzuciła mi się w oczy to okropna, wielka ilość proszku do pieczenia. Ogarnęła mnie zwyczajowa zgroza, jak zawsze gdy widzę tyle spulchniacza(może dlatego, że mam dość nieprzyjemne doświadczenia z sodą oczyszczoną). Nie zwalczyłam pokusy i dałam o łyżeczkę mniej proszku niż w przepisie i bułeczkom nic to raczej nie zaszkodziło. Dlaczego są ciasteczko-bułeczką? Bo można je zjeść w dowolny, słodki sposób jak rogalika czy inszą drożdżówkę:P Jednocześnie są tak kruche i delikatne, zupełnie nie jak pieczywo. Mi najbardziej smakowały z masłem orzechowym i świeżą figą. Przepis na dziewięć bułeczek ze standardowej szklanki, pochodzi z kwestii smaku.



Scones- ciasteczko-bułeczka
  • 250 gram mąki pszennej
  • 50 gram miękkiego masła 
  • 50 gram miałkiego cukru( u mnie drobna dremerara)
  • trzy łyżeczki proszku do pieczenia
  • garść rodzynek
  • jedno duże jajko
  • 100 ml mleka
Nagrzewamy piekarnik do 220 stopni. Mąkę przesiewamy z proszkiem na stolnicę. Dodajemy cukier, rodzynki i formujemy kopczyk do, którego siekamy masło. Jajko rozkłócamy z mlekiem. Dolewamy 3/4 płynu i całość zagniatamy na gładką masę, która leciutko lepi się do rąk. Rozwałkowujemy na grubość około półtora centymetra i wycinamy foremką lub szklanką nieduże kształty. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, smarujemy pozostałym mlekiem z jakiem i wsadzamy do piekarnika na około 10 minut. Podajemy ciepłe.


Smacznego!

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Pierwsza randka z kaszą jaglaną. Jaglanka z jabłkiem i cynamonem.

Nie do wiary, że nie jadłam jeszcze kaszy jaglanej. Choć popularność zyskała dopiero kilkanaście miesięcy temu (po dłuugim zepchnięciu do lamusa) to widywałam ją tak często i naczytałam tyle o jej walorach dla zdrowia, że gdy zamawiałam produkty ze sklepu Sante to się w końcu skusiłam. I tak oto spotkałam się z nią po raz pierwszy przy okazji śniadania, a więc na słodko. Przyznam szczerze że bez doprawiania to kasza smakuje całkiem bezosobowo, ale już połączenie z odpowiednimi przyprawami czyni z niej danie bardzo dobre. Może strąci nawet z mojego prywatnego piedestału kaszę gryczaną, kto wie? Przepis ten można modyfikować pod względem dodatku smakowego. Można dodać na przykład kawałek laski wanilii lub cukier waniliowy, można sypnąć bakalii lub kakao. U mnie wersja klasyczna- z jabłkiem i cynamonem.
Porcja dwie głodne osoby.



Jaglanka z jabłkiem i cynamonem

* 3/4 szklanki kaszy jaglanej
* szklanka wody
* 1,5 szklanki mleka
* półtora łyżki cukru trzcinowego(można zastąpić białym)
* jedno jabłko
* łyżeczka cynamonu( można modyfikować wedle uznania)


Kaszę wypłukać na sitku wodą. Zalać w garnku mlekiem i wodą. Wsypać cukier i cynamon. Całość zagotować i zmniejszyć ogień. Gotować aż kasza wchłonie cały płyn, mieszając od czasu do czasu by się nie przypaliło. Porcje gorącej kaszy nakładać do miseczek i dodawać starkowane lub pokrojone w cienkie plasterki jabłko. Posypać jeszcze do dekoracji cynamonem i jeść!

Smacznego!

czwartek, 9 sierpnia 2012

Śniadaniowy baton musli z płatkami owsianymi

Przyznam szczerze- nie lubię jakoś tych sklepowych batonów zbożowo-owocowo- czekoladowych. Większość to dla mnie twarde, słodkie do przesady i smakujące sztucznie ulepki. Ale domowa produkcja to zupełnie inna bajka. Są miękkie(aż do przesady- moje się rozpadały), bez konserwantów i można je dowolnie modyfikować. Choć jest tu dość sporo miodu i cukru to jednak ten batonik to zdrowa alternatywa innych słodyczy. Swoją drogą pierwszy raz spróbowałam przy okazji tych batonów poppingu z amarantusa i normalnie wyżerałam to to łyżką z opakowania. Dziwna jestem chyba;) Przepis pochodzi stąd, porcja wystarczy na zrobienie około 12-14 mniejszych batonów.



Śniadaniowe batoniki musli
  • 1,5 szklanki płatków owsianych(górskich lub błyskawicznych- obojętne)
  • 0, 5 szklanki otrębów(u mnie żytnie)
  • 50 gram cukru
  • 80 ml miodu
  • około 50 gram masła
  • ogółem dwie szklanki dodatków, u mnie: popping z amarantusa, słonecznik, pestki z dyni, żurawina, migdały w słupkach siemię lniane, sezam
Płatki, otręby i wszystkie bakalie wrzucić na patelnię i prażyć na złoty kolor około 5 minut. Masło z miodem i cukrem zagotować w garnuszku aż wszystkie składniki się połączą. Na chwilę odstawić i zalać mieszankę płatków z ziarnami zdjętą z ognia. Wszytko bardzo dokładnie wymieszać. Całość wyrzucić na wyłożoną papierem do pieczenia blaszkę lub półmisek żaroodporny i po przykryciu dość mocno docisnąć(ja dociskałam kolekcją książek kucharskich i słownikami encyklopedycznymi z chemii i biologii;). Wstawić do lodówki. Gdy całkiem ostygnie kroić na kawałki. Przechowywać w lodówce.



poniedziałek, 30 lipca 2012

Śniadanie do łóżka( lub na balkon). Jajka sadzone w papryce

Danie tak irytująco proste, że aż się człowiek zastanawia czemu do tej pory go nie zrobił. Ja widziałam wcześniej zdjęcia krążące po internecie, ale zainspirowała mnie do zrobienia Adrijah. I tak oto powstało pyszne śniadanko idealne do podania do łóżka komuś specjalnemu. Albo w przypadku braku takiej osoby zjedzenia sobie na oświetlonym pięknym słońcem balkonie lub tarasie- jak to uczyniłam ja;) Można wykorzystać dowolny kolor papryki, trzeba tylko wybierać duże sztuki, co nie jest trudne zaczyna się bowiem sezon. U mnie jajeczkom towarzyszył ser żółty "Grand radamer" i pomarańczowy pomidor z bazylią.



Jajko sadzone w papryce
  • dwa jajka, najlepiej od wiejskiej, szczęśliwej kury
  • jedna duża papryka
  • łyżeczka masła lub oleju
  • sól, pieprz i koperek( lub inne ulubione przyprawy) 
Paprykę myjemy i dokładnie osuszamy. Odkrajamy dół i wykrawamy dwa dość grube plastry o grubości około centymetra. Muszą mieć w miarę równe krawędzie aby białko nie wypływało. Usuwamy z papryki pestki i białe przerosty. Na patelni rozgrzewamy olej lub masło. Kładziemy paprykę. Jajko rozbijamy delikatnie nad szklanką lub miseczką i nadmiar białka odcedzamy. Wkładamy delikatnie jajko w paprykę. Jeśli wystarczy miejsca możemy dolać białka. Smażymy pod przykryciem do ulubionego stanu ścięcia. Można też jajko obrócić, ale to dość ryzykowna operacja;) Posypujemy solą, pieprzem, dekorujemy koperkiem i/lub plasterkiem pomidorka koktajlowego. Zjadamy:)



sobota, 30 czerwca 2012

Wegańskie śniadanie i pasta z ciecierzycy


Jak niedawno pisałam na początku czerwca udało mi się zrobić długi weekend i pojechać do Wrocławia odwiedzić mojego ulubionego inżyniera(magistra) inżynierii chemicznej i procesowej;). Wizyta okazała się owocna, ponieważ mieszkanie w którym miałam przyjemność się zatrzymać obfituje w wegan i wegetarian- właściwie tylko pies je mięso;) W związku z tym mam parę ciekawych propozycji dla tych, którzy mięsa nie jedzą. Ja należę do tych niezbyt przekonanych do jedzenia mięsa i spożywam je z umiarkowanym entuzjazmem. Może za niedługo też zostanę wegetarianką, kto wie?  W każdym razie to była całkiem przyjemna odmiana w jadłospisie. Ciekawe jest jak można wiele rzeczy przygotować bez produktów odzwierzęcych. Zaprezentuję tutaj pyszne, wegańskie śniadanie jakie wspólnymi siłami zrobiliśmy.
Mi w udziale przypadło zrobienie pasty kanapkowej, a że miałam akurat pod ręką ciecierzycę to powstało coś na wzór humusu, jednak bez tahini, którego pod ręką nie miałam. Oto jak przygotowałam to smarowideł ko:





Pasta z ciecierzycy 

* trzy szklanki ciecierzycy ugotowanej w nieosolonej wodzie
* cztery łyżki oliwy z oliwek
* sól i pieprz
* łyżeczka garam masali
* cztery łyżki siemienia lnianego

Ugotowaną i wystudzoną ciecierzycę przesypujemy do wysokiego naczynia. Miksujemy blenderem na wysokich obrotach, stopniowo dolewając oliwę z oliwek. Przyprawiamy całość solą i pieprzem. Na koniec dodajemy garam masalę i siemię lniane. Wszystko dokładnie mieszamy i podajemy ze świeżym pieczywem.

Sylwia z Tomkiem zrobili jajecznicę z ubocznego produktu z powstawania tofu. Ów produkt miał dziwaczną, rzadką konsystencję i był pełen wody. Podobno było to podobne do silken tofu;). Po odparowaniu i przyrządzeniu z pieczarkami i cebulą powstała tofucznica. Jak smakowała? Łudząco podobnie do jajecznego oryginału, zresztą nawet wygląd miała łudząco podobny, o:

Magda i Karolina były dostarczycielkami świeżego pieczywka i uroczych polnych kwiatów:).
Sylwia przygotowała też do zjedzenia talerz różnych warzywek i dressing do nich. Podaliśmy jeszcze wodę z lodem i cytryną bo dzień był upalny.


Już sam wygląd potraw zachęca do jedzenia:D Za kilka dni przedstawię Wam przepis na wegańskie babeczki z kremem czekoladowym i truskawkami.

sobota, 28 kwietnia 2012

Omlet na śniadanie, obiad i kolację- frittata z warzywami

Danie typu "na winie"- co się nawinie to do frittaty;) Sycące, oczyszczające lodówkę ze wszelkich resztek, idealne właściwie na każdy posiłek. Internet nie jest jednoznaczny co do pochodzenia tego dania. Jedne źródła podają Hiszpanię, inne Włochy. Skłaniałabym się jednak do wersji pierwszej, może dlatego że różnorodność składników, kolorów i tekstur tego dania przypomina hiszpańską paellę. U mnie w wersji wegetariańskiej, ale jeśli ktoś sobie życzy to mięso się tam na pewno wkomponuje. Przepis na dwie bardzo głodne osoby, na patelnię o niewielkiej średnicy( najlepiej taką którą można wsadzić do piekarnika).



Frittata z warzywami

* trzy- cztery średniej wielkości ziemniaki, ugotowane i ostudzone
* cztery jajka
* 10 dag starkowanego sera żółtego
* dowolne ulubione warzywa, u mnie pomidor, czerwona cebula, brokuły, kukurydza konserwowa
* sól i pieprz
* świeża bazylia lub inna zielenina
* dwie łyżki oleju

Ziemniaki kroimy w kosteczkę lub nieco grubsze plastry i przysmażamy na rozgrzanym oleju na złoty kolor. Jajka rozbijamy do miseczki i kłócimy widelcem, doprawiając solą i pieprzem. Dodajemy do jajek starkowany ser. Kiedy ziemniaki będą już zrumienione, wlewamy masę jajeczną na patelnię. Dodajemy pokrojone warzywa( jeśli są wśród nich takie z dużą ilością wody np. grzyby należy je wcześniej podsmażyć). Smażymy na małym ogniu aż po bokach zetną się jajka. Teraz możemy omlet albo wstawić do nagrzanego piekarnika wraz z patelnią, przykryć pokrywką i poczekać aż się zetnie, lub spróbować go delikatnie obrócić- co też ja uczyniłam. Po obróceniu smażyć jeszcze tylko dwie minuty.
Podawać gorący lub na zimno z ketchupem lub sosem czosnkowym. 
Smacznego!







czwartek, 26 kwietnia 2012

Śniadanko! Orzechowe placuszki z serka wiejskiego

Nie wiem jak Wy, ale osobiście rzadko zdarza mi się praktycznie wyjść z domu bez zjedzonego śniadania. Nawet jeśli wstaję baaardzo wcześnie to jednak chociaż tą bułeczkę czy kromeczkę zjem;) Albo talerz czegoś ciepłego bo osobiście nie przepadałam nigdy za kanapkami i dalej nie pałam miłością do ogólnie zimnych posiłków poza małymi wyjątkami jak sałatki i surówki, owsianki i jogurty itp. Te placuszki postanowiłam zrobić gdy zobaczyłam w przepisie masło orzechowe, które darzę wielką sympatią. No i miałam na zbyciu serek wiejski. Są bardzo smaczne, trochę podobne do pancakes, ale orzechowe. Przepis na jedną głodną osobę.



Orzechowe placuszki z serka wiejskiego

* 200 gram serka wiejskiego odsączonego z płynu
* cztery łyżki mąki ( u mnie pełnoziarnista)
* łyżka otrąb lub zarodków pszennych
* jedno jajko
* dwie łyżki posiekanych orzechów
* łyżka cukru trzcinowego
* dwie czubate łyżki masła orzechowego
* łyżeczka proszku do pieczenia

Wszystkie składniki dokładnie ze sobą wymieszać. Placki smażyć na rozgrzanej patelni( najlepiej nadaje się teflonowa). Placki powinny być brązowawe i smażyć się na średnim ogniu by dopiec się w środku. Podawać ciepłe z owocami, sosami, czekoladą itp.





czwartek, 8 marca 2012

Kanapkowa pasta łososiowa

Choć rzadko się u mnie na blogu pojawiają to jestem wielką wielbicielką wszelakich ryb:) Może ma na to wpływ miejsce urodzenia- Mazury, może coś jeszcze innego w każdym razie należę do tych osób, które nie wybrzydzają że muszą ości wybierać tylko ochoczo zabierają się do roboty. Lubię je właściwie w każdy wydaniu- jako wędzone, ugotowane, upieczone, smażone w panierce, w occie itp. itd. Choć połączenie twarożku i ryby może się wydać niektórym dziwne to jednak polecam spróbować. Łosoś w tej paście smakuje o wiele delikatniej niż samotnie i o wiele wyraziściej przez dodatek szczypiorku lub cebulki. Porcja na cztery nieduże kromki chleba.



Kanapkowa pasta łososiowa

* płat wędzonego łososia
* 120 gram serka śmietankowego, bielucha lub po prostu serka homogenizowanego naturalnego
* jedna mała cebulka lub cztery łyżki posiekanego szczypiorku, może być też koperek
* pieprz i sól(chociaż łosoś dla mnie był dość słony)
* opcjonalnie: kilka kropel soku z cytryny i pół łyżeczki otartej skórki


Łososia rozgnieść starannie widelcem( jeżeli jest dość zwarty to można go zamienić blenderem na pastę). Wymieszać z serkiem. Cebulkę pokroić bardzo drobno i dodać do pasty. Dość obficie doprawić pieprzem. Jeżeli łosoś ma dalej lekko tranowaty smak to dodajemy kilka kropel soku z cytryny i otartą skórkę. Odstawiamy na około 15 minut aż się przegryzie. Podajemy ze świeżym chlebem.



Smacznego!

środa, 4 stycznia 2012

Kanapka z twarogiem i awokado- ulubiona kanapka Anny.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o tym połączeniu nie byłam jakoś szczególnie zachwycona. Wręcz ze zdrowym sceptycyzmem patrzyłam na składniki, które Anna układała mi na kanapce. Moje obawy były oczywiście przesadzone bo kanapka to mój absolutny hit. Wszystko jest na niej takie świeże i cudownie się ze sobą komponuje. Przyznam też że nie przepadałam za bardzo za awokado. Wydawało mi się jakieś takie bezsmakowe, nie odpowiadała mi również jego dość charakterystyczna konsystencja. Przekonałam się jednak dopiero na studiach, nasłuchawszy się o jego walorach zdrowotnych i nauczywszy się ów owoc odpowiednio doprawiać:) Porcja na sześć kanapek z kwadratowego chleba.



Kanapka z awokado i twarożkiem


* 200 gram twarogu
* jedno średnie awokado
* sześć kromek razowego chleba
* cztery łyżki szczypiorku
* sześć łyżek śmietany lub jogurtu(najlepiej greckiego)
* kilka sztuk czarnych oliwek
* trzy łyżki oliwy dobrej jakości
* sól i świeżo zmielony pieprz


Na każdej kromce układamy pokrojony w plastry twaróg. Na to kładziemy łyżkę jogurtu lub śmietany. Awokado przekrawamy na pół, wyjmujemy pestkę, obieramy ze skórki. Kroimy wzdłuż w plastry i układamy po kilka na każdej kromce. Posypujemy kanapki szczypiorkiem, obsypujemy dobrze solą i pieprzem oraz dekorujemy pokrojonymi oliwkami i delikatnie polewamy oliwą. Podajemy.


 
Smacznego!

czwartek, 29 grudnia 2011

Pochwała prostoty czyli grzanka z mozzarellą.

Wygrzebałam ten przepis w najnowszym wydaniu dodatku do Gazety Wyborczej o nazwie "Palce lizać". Regularnie gdzieś tak od października kupuję w poniedziałki i to chyba jedyne czasopismo poświęcone gotowaniu, które się u mnie regularnie znajduje. Jakby ktoś chciał to polecam, od 2012 roku we wtorki z GW:)
Jak tylko przejrzałam najnowszy numer to wiedziałam że przypadnie mi ta przekąska do gustu. No i nie tylko mi bo i mojej mamie też posmakowała. To właściwie moje pierwsze starcie z taką solankową mozzarellą w stanie rozpuszczonym. Szkoda że wcześniej nie wiedziałam jakie to pyszne. Jeszcze lepsze będzie w sezonie kiedy pomidor zacznie smakować pomidorem, a nie wodą:) Porcja dla dwóch osób, albo jednej głodnej.




Chrupiące grzanki z mozzarellą


* cztery kromki chleba wiejskiego na zakwasie
* około pół małej kulki mozzarelli z zalewy( sześć plastrów)
* jeden pomidor
* 3-4 plastry cienkiego bekonu usmażonego na chrupko lub surowej szynki dojrzewającej
* kilka listków świeżej bazylii
* szczypta pieprzu
* łyżeczka oliwy z oliwek


Rozgrzać patelnię, najlepiej teflonową. Kromki chleba skropić oliwą i dwie położyć na patelni na średnim ogniu. Ułożyć na każdej po trzy plastry mozzarelli oraz szynkę i bazylię. Lekko przyprawić solą. położyć na każdej po drugiej kromce oliwą do góry i obrócić na nieupieczoną kromkę. Przykryć i zmniejszyć ogień. Smażyć około trzech minut, aż ser się rozpuści. Zdjąć z patelni, do każdej kromki włożyć po dwa plastry pomidora i przekroić. Podawać ciepłe.





Smacznego!

czwartek, 23 czerwca 2011

Jajecznica chłopska

Dopiero po wpisaniu tytułu wpisu zauważyłam dwuznaczność tej nazwy :P
Moja ulubiona jajecznica, choć ogólnie za tym daniem nie przepadam. Tą jednak robiła mi zawsze moja pochodząca z Mazur mama, teraz ja sama sobie robię;) Puszysta, prosta i lekko kwaskowata w smaku. Mi smakuje bez żadnych dodatków za wyjątkiem szczypiorku, ale jeśli ktoś chętny to może sobie podsmażyć cebulki lub szynki;)


Jajecznica chłopska (na jedną osobę)

* łyżeczka masła
* dwie łyżki śmietany 18%
* trzy jajka
* sól i pieprz
* drobno posiekany szczypiorek


Na niedużej patelni rozpuszczamy masło. Rozbijamy trzy jajka i na małym ogniu mieszamy energicznie widelcem. Delikatnie odsuwamy jajecznicę od brzegów patelni. Kiedy jajka zaczynają się już na dobre ścinać, dodajemy śmietanę i ponownie energicznie mieszamy widelcem. Dodajemy wedle uznania pieprz i sól oraz szczypiorek i zdejmujemy z ognia. Podajemy z bułeczką lub chlebem. Smacznego!:)