Jeżeli ktoś z Was, drodzy czytelnicy się zastanawia czy abym nie zniknęła z powierzchni ziemi to odpowiadam, że żyję! Tylko jakoś mnie wena opuściła. I jakoś czasu brakło. I za gorąco była, a potem za zimno. I tak ciągle. Zamierzam jednak wykorzystać najbliższe tygodnie na łapanie ostatnich chwil na zdjęcia w letnim świetle, zanim pora roku popsuje mi te plany. Tymczasem prezentuję przepis na ulubioną zupę nie tylko na upał. Chłodnik lubiłam już jako dziecko, totalnie nie przeszkadzały mi pływające w nim warzywa. Jego zapach i kolor jest dla mnie nieodłącznym elementem wiosny gdy stragany zaczynają się zapełniać pierwszymi po zimie warzywami. Latem chłodnik to danie idealne na upały, cudownie gasi pragnienie i uspokaja głód- zwłaszcza podawany z ziemniakami w mundurkach z masłem. Sezon się co prawda na upały kończy(w weekend mają jeszcze się podobno jakieś pojawić!), ale na chłodnik zawsze znajdzie się miejsce w moim menu;). Porcja na cztery osoby.
Chłodnik litewski
- 1,5 litra kefiru, maślanki lub jogurtu naturalnego
- pęczek botwinki(jeśli buraczki są małe to należy dołożyć jednego średniego buraka)
- dwa ogórki szklarniowe
- pęczek rzodkiewki
- pół pęczka szczypiorku
- pół pęczka koperku
- sól i pieprz
- jajka ugotowane na twardo, ziemniaki- do podania
Umytą botwinkę posiekać, buraczki umyć, obrać i starkować na drobnych oczkach. Wrzucić botwinę do garnka i zalać niedużą ilością wody. Gotować aż zmięknie i odstawić do wystygnięcia. Gdy się już wystudzi, wlać jogurt, kefir lub maślankę. Warzywa starkować na drobnych oczkach i dodać do reszty składników. Przyprawić do smaku solą i pieprzem. Schłodzić w lodówce i podawać z jajkiem na twardo lub sadzonym i ziemniakami.
Uwielbiam... Latem, jem taki chłodnik do oporu! Mniamm
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczny :)
OdpowiedzUsuń