Jak to możliwe, że kiedyś nie lubiłam bitej śmietany ani bez? Nie powiem, że teraz to moje ulubione słodycze, ale jednak mają jakiś potencjał, którego wcześniej nie dostrzegałam;). Ten deser może nie jest nisko kaloryczny, ale za to jest całkiem pyszny. Przygotowałam go na urodziny mojej mamy, w ramach poobiedniego deseru. W oryginale występują truskawki, ja idąc śladami
Panny Malwiny zastąpiłam je pestkami granatu. Deser choć nie brzmi, jest całkiem lekki pod względem konsystencji, a jego słodycz jest całkiem zrównoważona. Ważna zaleta to również malutka ilość składników. Granat można zastąpić innym owocem sezonowym, na przykład pomarańczą(dobrze zrównoważy słodycz). Porcja na cztery osoby.
Granatowy eton mess
- 80 gram bez
- pół dużego granatu
- 330 ml śmietany 30%
- łyżeczka cukru pudru
Śmietanę ubić z łyżeczką cukru pudru na sztywno. Bezy pokruszyć. Z granatu wybrać dokładnie pestki. W pucharkach lub kieliszkach do czerwonego wina układać warstwami bezy, bitą śmietanę i wysypywać pestki granatu. Ostatnią warstwę powinny stanowić pestki granatu. Można na górę kieliszka położyć po bezie. Podawać chwilę po zrobieniu lub schłodzić w lodówce.
Uwielbiam granaty!!! :)
OdpowiedzUsuńjeden z najlepszych deserów jakie poznał świat:D
OdpowiedzUsuńJa tam uwielbiam połączenie bez z bitą śmietaną i kwaskowymi owocami - u mnie ostatnio kiwi. Bajka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Eton Mess, ale z granatem jescze nie próbowałam:-)
OdpowiedzUsuńpięnie i apetycznie wygląda, chętnie poczęstowałabym się :-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na wykorzystanie granatów, muszą się ładnie komponować na chmurce śmietany, wśród chrupiących, słodkich bez. I te serweteczki w jratke, moją ukochaną... ;)
OdpowiedzUsuń