Danie o nazwie co najmniej wykwintnej. Kryje w sobie jednak prostotę składników i harmonię smaków, która kryje się w zgranym duecie dyni i szałwii. Zadziwiające jak to ziółko kojarzące się z herbatką na obolałe gardło potrafi urozmaicić słodkawą nutę dyniowych klusek. To danie na pochmurne i smutne dni, pełne słońca i myśli o złotej, polskiej jesieni na, którą wszyscy mamy nadzieję. Energetyczny kolor wprost dodaje animuszu i zachęca do zjedzenia. O tym jak przygotować puree z dyni pisałam już w zeszłym roku. Teraz skorzystałam już ze świeżego produktu, bo sezon właśnie się rozpoczął. Nabyłam więc dynię hokkaido- niezwykle smaczną odmianę o niedużych(jak na dynię oczywiście) owocach, pięknym kolorze i niezrównanej zawartości witaminy A. Można ją jeść razem ze skórą. Miałam lekki problem z wyrobieniem ciasta bo za nic nie chciało się lepić, a im więcej mąki, tym gnocchi będą twardsze. Lepiej więc przygotować trochę cierpliwości i dobrze namączyć ręce by się nie przykleić. Porcja na dwie osoby.

Dyniowe gnocchi z masłem szałwiowym
- szklanka puree dyniowego (przepis znajduje się tutaj)
- 1,5 szklanki mąki pszennej(może być potrzebna większa ilość)
- jedno jajko
- 40 gram masła
- 6-8 listków szałwii
- sól do smaku
- opcjonalnie: parmezan lub inny twardy ser do posypania
Puree wymieszać z mąką i jajkiem.Wyrobić na gładką masę, może być dość luźne i klejące. Odrywać po kawałku ciasta i formować w rękach owalne kluski. Docisnąć lekko wierzch widelcem. W garnku zagotować wodę. Wkładać do gotującej się gnocchi i gotować jeszcze około dwóch minut od wypłynięcia. Odsączyć na sitku. Na patelni rozgrzać masło, wrzucić szałwię i kluski. Smażyć aż nabiorą lekko złocistej skórki. Posolić i podawać lekko posypane parmezanem.
Smacznego!